adidas miCoach Pacer

Jak już wcześniej wspomniałam, miałam przyjemność przetestować elektronicznego osobistego trenera – adidas miCoach Pacer.

adidas miCoach Pacer

adidas miCoach Pacer
adidas miCoach Pacer

Należę do osób umiarkowanie kochających technikę. Jakoś nie mam do tego serca. Poza tym zauważyłam, że zazwyczaj nie widzę tego, co jest specjalnie zaprojektowane, żeby być widocznym i funkcjonalnym. W telefonie też ciężko mi czasem coś znaleźć. Dlatego też lubię urządzenia proste w obsłudze. Jeśli po podłączeniu nie jestem w stanie bez instrukcji obsługi z czegoś skorzystać – odpada. Tak też podeszłam do miCoacha. Obejrzałam tylko filmik instruktażowy. Potem próbowałam sama i zadałam kilka pytań helpdeskowi. To, co chciałam znaleźć znalazłam, niczego nie uszkodziłam i nie pokasowałam, więc ten test sprzęt przeszedł.

Urządzenie zaliczam do kategorii fajne/rekreacyjne. Krokomierz wyklucza podciągnięcie go pod kategorię „profesjonalne”. Uznaję jednak, że może być świetnym kompanem dla tych, którzy biegają bardziej dla zdrowia i zabawy i nie latają po terenie z miernikiem, żeby mieć odległości sprawdzone co do centymetra. Dobrze by było, gdyby pojawił się lekki sprzęt, łączący GPS z lektorem. Wtedy miałabym pewność, że mi w miarę dobrze zmierzy trasę, a na drodze będę bezpieczna, bo nic mi nie będzie piszczało ani błyskało, więc nie będę na siebie niepotrzebnie zwracać uwagi.

PLUSY:

1. dyskrecja

2. lekkość

3. świetny pasek od pulsometra

4. lektor w różnych językach

5. czujnik z wymienianą baterią i klamrą do przyczepienia do sznurówek

6. gotowe plany treningowe (na 5, 10, 21 i 42 km)

7. możliwość projektowania własnych jednostek treningowych

8. praktyczny woreczek na elementy zestawu

9. estetyka + motywacyjny aspekt gadżetu

MINUSY:

1. duże rozbieżności w porównaniu z Garminem w nierównym (pagórkowatym) terenie oraz przy szybkim i bardzo wolnym biegu

2. brak polskiego lektora

3. brak planów treningowych pod niestandardowy dystans

4. po poprawieniu danych system nie zmienia oceny treningu

5. cena

DODATKOWE UWAGI:

1. brak opaski na ramię w zestawie

2. odzież kompatybilna z systemem miCoach

PLUSY:

+1 – o tym już wspominałam, to dla mnie jedna z najważniejszych cech miCoacha. Jestem dziewczyną, mieszkam na warszawskim Bródnie. Biegam w weekendy po Lasku Bródnowskim, albo wieczorami po osiedlach i dookoła Cmentarza Bródnowskiego. Garmina poza zawodami wykorzystuję tylko do nagrywania, chyba, że biegnę w towarzystwie. Dla tych, którzy Garmina nie znają – kiedy mamy wgrany trening, słyszymy piszczenie, gdy mamy przejść w inną strefę wysiłkową. Jeśli słuchamy muzyki, możemy nie usłyszeć piszczenia. MiCoach podaje instrukcje głosowo, przez słuchawkę. Nie ma wyświetlacza, nie ma się więc też co świecić w ciemności. Można do niego podłączyć mp3 kilkucentymetrowym kabelkiem.

+2 – nie mam wagi kuchennej, ale zaliczam miCoacha do sprzętów nicnieważących. Klips dobrze trzyma się portek, minimalistyczna słuchawka raczej nie wypada z ucha. Długi (może nawet trochę za długi) kabel też nie jest żadnym obciążeniem.

+3 – pasek pulsometra jest naprawdę cudowny. Mam dosyć wąską talię i często zdarzało mi się, że zapocony pasek od Garmina czy Sigmy po prostu zaczynał zjeżdżać mi do pępka. Przytrzymywałam go stanikiem, co powodowało uczucie zatykania. Pasek od miCoacha wygląda trochę jak pas w pończochach samonośnych. Idealnie przylega do ciała, trzyma się, ale nie uciska. Czujkę można odpiąć, pas przeprać. Można też zamontować ją bezpośrednio do stanika. Niestety trzeba go zamawiać przez internet, w sklepie go nie spotkałam.

+4 – można się pobawić i zmieniać sobie język z treningu na trening. Można nawet przestawiać sobie na angielski amerykański i brytyjski.

+5 – nie musimy kupować nowej pluskwy do buta, wystarczy zmienić baterię. Klamerka łatwo się zapina i można korzystać z miCoacha w każdych butach wyposażonych w sznurówki. Doceniam, bo nawet nie wszystkie adidasy mają w podeszwie dziurę na czujnik. Nie da rady natomiast wpakować miCoacha do otworu na Nike+.

+6 – korzystam z gotowego planu Run a Race, 5km. Wprowadzamy ilość dni treningowych i datę zawodów. Przed każdym rozpisaniem planu możemy zrobić najpierw Assessment Workout, czyli 12-minutowy sprawdzian naszej aktualnej formy. Można wybierać między planami dla zupełnie początkujących, jak i zaawansowanych.

+ 7 – można też samodzielnie zaprojektować swój trening, Mamy do dyspozycji takie same klocki, jak w przypadku gotowych planów, czyli 5 stref wysiłku, które już wcześniej określiliśmy w Assessment Workout. Raz zaprojektowaną jednostkę, na przykład jakieś konkretne interwały, możemy umieścić wielokrotnie w kalendarzu.

+ 8 – woreczek, bardzo przydatna rzecz. Mieści wszystkie 7 elementów: miCoach, kabel za słuchawką, czujnik, klamra, pas pulsometra z czujnikiem, kabel do mp3 i kabel do zgrywania.

+ 9 – miCoach jest po prostu ładny w swoim minimalizmie i dokładnie wykonany. Warto też podkreślić aspekt motywacyjny. Na stronie, gdzie się logujemy, żeby pobierać i zrzucać treningi, możemy dołączyć do różnych grup. Od nas zależy, jakie nasze wyniki będą widoczne dla innych. Przyznam szczerze, że kiedyś jak mi się nie chciało iść na zaplanowany trening, a zauważyłam, że znajomy nabił znacznie więcej kilometrów, to w końcu się zebrałam i poszłam ;)Teraz widziałam konkurs polegający na spaleniu jak największej ilości kalorii w jakimś czasie. I to jest bardzo fajne i na pewno motywujące.

MINUSY:

-1- miCoach robi pomiary na podstawie krokomierza. Na początku można sprawdzić, czy dobrze liczy odległość na jakiejś trasie, co do której długości mamy pewność. Jeśli przekłamuje, kalibrujemy. I potem powinno być dobrze. Problem pojawia się, kiedy w szczególnych warunkach zaczynamy zmieniać długość kroku. Przy bieganiu po górkach, krętą wąską ścieżką, w ciągu 20 minut miałam rozbieżność miedzy Garminem, a miCoachem prawie 350m. To bardzo dużo. Owszem, Garmin też nie jest doskonały. W lesie, przy wysokich budynkach, w tunelach, a czasem przy dużym zachmurzeniu też potrafi pogubić te swoje satelitki. Czasem w ogóle nie chce ich złapać po włączeniu. Ale jednak w tym przypadku bardziej ufam jego odczytom. Wzięłam oba na Bieg Wiosny. I mimo kalibrowania, wyszło na garminowe 9,84 km jedynie 9,31 micoachowe.

-2 – pewnie jest niewiele osób, które nie zrozumieją prostych komend, ale jednak to minus.

-3 – nie chciało mi się wprowadzać planu na wyścig 7,2km (Ekiden), więc wrzuciłam na 5km. Szkoda. Mógłby jakoś automatycznie przeliczać sobie odcinki i je dopasowywać.

-4 – po zrzuceniu treningu na stronę dostajemy jego ocenę. Na przykład, że udało nam się zrealizować 80% treningu, czyli w 80% zmieściliśmy się w zaplanowanych strefach. Niestety, kiedy wiemy, że pokonaliśmy inną odległość i ją skorygujemy, wynik nie poprawia się, chociaż gołym okiem widać, że ocena powinna być lepsza.

-5 – 619 zł to dość dużo jak na urządzenie na bazie krokomierza, szczególnie, że można korzystać z telefonów, które nam dokładniej zmierzą trasę, a aplikacje mają darmowe.

DODATKOWE UWAGI:

DU 1 – w katalogu i na zdjęciach promocyjnych wszędzie miCoach przymontowany jest na ramieniu. Opaskę widoczną na zdjęciu można jednak kupić tylko na zamówienie, przez Internet. Dziwi mnie to, bo przy cenie 619 zł za zestaw można się spodziewać tego dodatkowego kawałka gumki, pewnie takiej samej jak w pulsometrze.

DU2 – kompatybilność odzieży z systemem miCoach (mają miCoach w nazwie) polega na tym, że w spodenkach jest od wewnętrznej strony kieszonka na urządzenie. W bluzkach natomiast kieszonka znajduje się na plecach, z dziurką na przewleczenie kabla. Jedno i drugie uważam za zbędne, bo miCoach ma szerokiego klipsa, którym można do przyczepić do każdych spodni, spódnicy, czy samych majtek. Sięganie na plecy i odpinanie pionowego suwaka małej kieszonki jest z kolei po prostu mało wygodne. Ale o bluzce będzie później.

Autor: Kasia,
www.rusz-sie.pl

Kilka zdjęć sprzętu z uwagami:

gotowy plan na wyścig 5km z dodanym biegiem (bieg zoo)
gotowy plan na wyścig 5km z dodanym biegiem (bieg zoo)
obrazowanie poszczególnych treningów
obrazowanie poszczególnych treningów
cały zestaw: woreczek, pulsometr, miCoach ze słuchawką, kabek do zgrywania/synchronizowania, kabel do mp3, czujnik do buta i klamra do niego
cały zestaw: woreczek, pulsometr, miCoach ze słuchawką, kabek do zgrywania/synchronizowania, kabel do mp3, czujnik do buta i klamra do niego
czujnik można odpiąć i przyczepić bezpośrednio do specjalnego stanika lub obcisłej męskiej koszulki, które jednak są niedostępne w sprzedaży sklepowej, a jedynie przez internet
czujnik można odpiąć i przyczepić bezpośrednio do specjalnego stanika lub obcisłej męskiej koszulki, które jednak są niedostępne w sprzedaży sklepowej, a jedynie przez internet
pojedyncza słuchawka całkiem nieźle siedzi w uchu
pojedyncza słuchawka całkiem nieźle siedzi w uchu
miCoach Pacer nie ma wyświetlacza, ale wystarczy nacisnąć, żeby lektor przeczytał aktualne dane - dystans, tętno, tempo, strefa wysiłku, kalorie, ilość kroków na minutę - w zależności od tego, co sobie wcześniej zaznaczyliśmy na stornie
miCoach Pacer nie ma wyświetlacza, ale wystarczy nacisnąć, żeby lektor przeczytał aktualne dane – dystans, tętno, tempo, strefa wysiłku, kalorie, ilość kroków na minutę – w zależności od tego, co sobie wcześniej zaznaczyliśmy na stornie
bardzo wygodny, świetnie przylegający pasek, którego nie trzeba wtykać pod stanik, żeby nie zjechał
bardzo wygodny, świetnie przylegający pasek, którego nie trzeba wtykać pod stanik, żeby nie zjechał