Zaburzenia odżywiana – choroba cywilizacyjna XXI wieku

Z roku na rok temat zbilansowanej diety, racjonalnego odżywiania i umiarkowanej aktywności fizycznej staje się coraz bardziej popularny. Chociaż zwiększa się nasza świadomość, to paradoksalnie liczba zaburzeń odżywiania rośnie, a my popadamy ze skrajności w skrajność.

Przybierają rozmaite postacie. Dotykają zarówno kobiet jak i mężczyzn, co gorsza w coraz młodszym wieku. Są bardzo mocno zakorzenione w naszych głowach, mimo iż objawiają się w wyglądzie ciała. Zaburzenia odżywiania – czym są, jak się objawiają, czy można je leczyć? Jeśli tak – kto może nam pomóc? Dietetyk? Psycholog? Sprawdź, czy choroba nie zagraża Tobie i Twoim bliskim.

Niepozorny początek…

Koniec roku kalendarzowego to wyjątkowy czas, pożytkowany na około świąteczne zabieganie oraz spotkania z rodziną przy wspólnym stole. Już na początku grudnia, kiedy to wystawy sklepowe są przepełnione świątecznymi produktami, a półki uginają się od nadmiaru produktów, rozmyślamy o Wigilijnej wieczerzy, babcinych pierogach, grzybowej mamy i wspaniałym, lukrowanym makowcu cioci Bożenki. Dopiero po świątecznym obżarstwie przychodzi czas na wyrzuty sumienia i powiedzenie sobie wprost – Dosyć! Od nowego roku biorę się za siebie!

Prawda jest jednak taka, że mimo rokrocznych postanowień, już od kilku lat statystyki pozostają niemal niezmienne – z nadwaga boryka się około 50% Polek i 60% Polaków. Coraz częściej problem ten dotyka także małych dzieci. Nieskuteczne odchudzanie i regularny efekt jo-jo znacznie studzą nasz zapał, ale z drugiej strony, nie prowadzą do akceptacji samych siebie. W ten sposób poddajemy się coraz bardziej drastycznym metodom zrzucenia wagi lub – wręcz przeciwnie – w wyniku bezradności i frustracji uciekamy się do największej przyjemności jaką znamy – jedzenia.

Anoreksja i bulimia to nie wszystko!

Jeszcze do niedawna głównymi, znanymi nam zaburzeniami odżywiania były anoreksja, bulimia i otyłość. Obecnie grono to znacznie się powiększyło, odkrywając przykrą prawdę o kondycji (i to niekoniecznie fizycznej) naszego społeczeństwa. Trudno nie łączyć tych statystyk z rozpowszechnieniem się Internetu i modą na zdrowy styl życia. Z drugiej strony, warto mieć świadomość, że problem zawsze leży w naszej głowie. Czy to oznacza, że kluczem do akceptacji samego siebie jest dobry psycholog, a nie kolejna innowacyjna dieta lub wyczerpująca sesja na siłowni?

Mimo, iż zaburzenia odżywiania znane są od wieków i objawiały się chociażby średniowieczną ascezą, to dopiero lata 90. przyniosły modę na szczupłe ciało i prawdziwe żniwo anoreksji. Przyczyniło się do tego wiele czynników, a wśród głównych z pewnością można wymienić wzrost znaczenia telewizji i reklam oraz propagowanie przez mass media szczupłych modelek i modeli. Schyłek poprzedniego wieku to także potęga fast foodów, które rozprzestrzeniły się ze stanów Zjednoczonych na niemalże cały glob, a w szczególności Europę Zachodnią. Tak rozpoczynała się epidemia otyłości oraz bulimii, której więźniowie nie potrafili pogodzić miłości do obżarstwa z walką o piękne ciało.

Dzisiaj znamy już znacznie więcej przykładów tego typu skrajności. Jednym z nich jest ortoreksja. Przejawia się przesadną dbałością o planowanie i komponowanie posiłków, skrupulatnym liczeniem wartości odżywczych, bacznym czytaniem etykiet produktów, a w efekcie – wykluczeniem wszelkich przyjemności życiowych i popadnięciem w depresję. Podobnym dążeniem do doskonałości objawia się bigoreksja. Ta choroba dotyka głównie aktywnych fizycznie mężczyzn i polega na obsesyjnym zwiększaniu masy mięśniowej, poprzez specjalnie skomponowaną dietę i mordercze treningi. Upośledza niemalże wszystkie sfery życia i prowadzi do podporządkowania ćwiczeniom absolutnie każdej jego części.

Coraz więcej mówi się także o pregoreksji, która jest odmianą anoreksji, występującą u kobiet w ciąży. W tym przypadku mamy do czynienia z jeszcze silniejszym zagrożeniem życia zarówno matki i dziecka. Feederyzm z kolei to całkowite przeciwieństwo wstrętu do jedzenia. Ma także podłoże seksualne, polegające na tuczeniu partnera w celu osiągnięcia

ekscytacji i dominacji. Chociaż o gustach się nie dyskutuje, a każdy ma prawo do indywidualnych upodobań, to doprowadzenie do otyłości klinicznej i całkowitego unieruchomienia partnera jest nie tylko egoistyczne, ale także śmiertelnie niebezpieczne.

Psycholog czy dietetyk – gdzie szukać pomocy?

Zaburzenia odżywiania to niebezpieczny i bardzo bagatelizowany problem. Chorzy tkwiąc w swoich lękach, obsesjach i dążeniu do doskonałości najczęściej nie chcą poddawać się leczeniu lub chcą, ale nie do końca potrafią. Nie zawsze też jest dla nich jasne, gdzie powinni szukać pomocy. Mimo, iż zaburzenia odżywiania – jak sama nazwa wskazuje – dotyczą w mniejszym lub większym stopniu jedzenia, to pomocy nie należy szukać u dietetyka. By zwalczyć przyczynę, a nie objawy problemu potrzebny jest psycholog lub psychoterapeuta. Oprócz postawienia diagnozy określi on także najskuteczniejszą metodę leczenia, która doprowadzi do widocznej poprawy stanu pacjenta i samoakceptacji. Niekiedy jednak, nawet najbardziej obiecujące terapie zawodzą i niezbędne jest leczenie farmakologiczne, hospitalizacja, a nawet zabieg chirurgiczny. Należy pamiętać, że zarówno anoreksja, bulimia, jak i otyłość są chorobami śmiertelnymi, mimo iż zabijają powoli. Dlatego tak ważna jest szybka pomoc psychologa, nim dojdzie do prawdziwego spustoszenia organizmu.

Nie bez znaczenia jest również wsparcie ze strony bliskich. Warto skupić się na wspólnym przygotowywaniu posiłków, czerpaniu z tego przyjemności i nabieraniu zdrowych nawyków żywnościowych. Dzięki temu chory oprócz zrozumienia w czasie terapii, otrzyma także namacalną pomoc i poczucie akceptacji, które są kluczowe na drodze do wyleczenia.